Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Chciał podpalić żonę...?!
Wysadzili bankomat
Zginęli oboje pod kołami pociągu
Droga ekspresowa S5. Wybrano korytarz Ostróda-Grudziądz
Komu renta alkoholowa
Czy pogrąży nas paraliż drogowy?
Jakub Kaska nowym dyrektorem centrum sportu i turystyki
Hulajnoga na szczycie lokalnej drabiny problemów
Dajemy chorym światło
Nowy komendant policji ma głos!
Skłóceni przez drogę ekspresową
Grypa rozkręca się na rekord
Personalny skandal w policji powiatu
Tragedia między peronami dworca kolejowego PKP
„Czas na naszą historię”
Nie żyje burmistrz MAREK ŻYLIŃSKI
Czarna seria zatruć dzieci
Zły dotyk pana nauczyciela wuefu
Alkoholu nie kupisz nocą
Silna kobieta z talentem
Więcej...

Forum

33497. 
Czy ktoś z ratusza może w końcu zająć się budową placu zabaw i orlika dla dzieci z ulicy Ostródzkiej?
[...] Dzieci nie mają co robić. [...] Proszę was, ręce opadają.
 mama
 Iława, Poniedziałek 10-08-2015

33496. 
PRL II ogłosił
20. stopień zasilania
w aluminiowych drapaczach chmur

Pogasić światła, wyłączyć pralki, gotować tylko kaszki dla dzieci, bo elektrownie nie dają rady z powodu upałów. Nie jestem zdziwiony, że taki komunikat padł. Odwrotnie! Bardzo bym się zdziwił, gdyby Ewka jako premier nie apelowała do gospodyń domowych, aby odłożyły pranie kalesonów i pieczenie ciasta. Słynne powiedzonko Elki Bieńkowskiej nabrało nowego wymiaru – "Sorry, taki mamy klimat".

I rzeczywiście klimaty mamy iście peerelowskie. Żyjemy w państwie, które przestaje funkcjonować po siedmiu dniach mrozów i to na takim średnim 20-stopniowym poziome, albo się gotuje po 5 dniach normalnych temperatur lata, w jakich kraje południowej Europy funkcjonują od zawsze. Ciekawe dlaczego tak się dzieje?

Przecież przez kryzys "przeszliśmy suchą stopą" i Polska cała pokryta jest asfaltem, brukiem lub betonem, na którym stoją aluminiowo-szklane drapacze chmur. Mamy też największy przyrost basenów i Aquaparków na głowę mieszkańca. Wybudowano lotniska, nawet tam, gdzie samochodem ciężko dojechać. Gdzie rosło bodaj jedno drzewko, zostało wyrwane, ziemia zalana brukiem i na wierzchu stanęła donica ze sztuczną palmą. Mniej więcej co 30 kilometrów kręcą się niemieckie używane wiatraki i produkują „odnawialną” energię. Chyba w każdej wsi znajdziemy jakiegoś ekologa z baterią słoneczną na dachu jednorodzinnego domku. No i najważniejsze! Od 3 lat działa w ramach Polskiej Grupy Energetycznej niezwykle prężna komórka "Energia Jądrowa". Szefem tej zacnej instytucji, która w trakcie swojej działalności przeżarła już 170 milionów, jest zapomniany minister w rządzie Donalda Tuska, a nazywa się Aleksander Grad. Nikt nie wie, co się dzieje z polską energetyką jądrową, bo łącznie z ministrem Gradem i katarskim inwestorem nikt nigdy w czegoś podobnego w Polsce nie widział.

Tyle nowoczesności, a tu ciemna dupa, chociaż słońce wyszło i świeci.
RP III nieustannie się rozwija i pięknieje, zrobił się taki luksus, że we włoskich pociągach podają pachnące kotleciki i żur z białą kiełbasą. Dania barowe tak smakują podróżującym, że w ogóle nie pytają dlaczego ta „błyskawica” w porywach jedzie 110 na godzinę i 5 godzin z Gdańska do Warszawy. Na te dziadostwo i fasadowe państwo z dykty, zarządzane przez totalne lebiegi, zapracowali też niezbyt wymagający obywatele usatysfakcjonowani zniżkami na bilety rodzinne do parku dinozaurów. Wszystko w kredycie i formule „zastaw się, a postaw się”.

Czy znajdzie się na świecie normalnie myślący gospodarz kraju, który kładzie za kilka milionów bruk i asfalt, chociaż wie, że pod tym wszystkim leżą zardzewiałe rury kanalizacyjne, stare aluminiowe przewody energetyczne, a wieńczą ruinę zapchane studzienki? Cała to durna dyskusja o "Polsce w budowie" i "Polsce w ruinie" sprowadza się do jednego rozsądnego pytania. Czy potrzebny nam jest 14. stadion miejski, gdzie zgraja kopaczy za ciężkie pieniądze nie potrafi z trzech metrów strzelić do pustej bramki? Czy potrzebne nam są klomby ze storczykami i stylizowane miedziowe latarnie? Czy może, cytując klasyka: „Najpierw sznurek do snopowiązałki nauczyć się robić”, co? Rozwój państwa to coś zupełnie innego niż wystawianie kolorowego telewizora w oknie i sołtysowego Fiata 126p przed chałupą, żeby Amerykanie widzieli. Zakompleksione niedojdy wpompowały miliardy złotych i drugie tyle utopiły „u Żyda”, żeby sobie kompleksy podleczyć widokiem ekranów przy autostradzie.

Wszystko w naszym PRL II jest sznurkiem powiązane, nie ma żadnego sytemu i pomysłu na bezpieczeństwo energetyczne i to na poziomie podstawowym, nie mówię już o ruskich szantażach. Gdzie nie spojrzysz infrastruktura sypie się i inaczej być nie może, skoro większość pamięta Gomułkę i była robiona metodą: „Heniek chodź pod dziewiątkę ściany będziemy prostować”. Przemysł własny zastąpił import rozmaitego szajsu, produkcja stoi na obcych montażowniach. Elektrownie palą węglem mafii, szyny w zimie pękają, w lecie się gną, jedna rzeka nie ma przyzwoitej regulacji, ale za to wójt, burmistrz, wojewoda i minister każdego dnia przecina wstęgę Muzeum Jednopłciowej Sztuki Współczesnej.

Oczywiście nie ma w tych działaniach żadnego przypadku, tylko jest metodyczne rozpieprzanie kolejnej potężnej gałęzi gospodarczej, by za chwilę jakiś zaprzaniec mógł ogłosić brutalną prawdę. Szanowne obywatelki, szanowni obywatele zachęcajmy zagranicznego inwestora specjalną strefą ekonomiczną i płacą dla polskiego murzyna za 1500 złotych, bo inaczej światło zgaśnie i nie będzie „M jak Miłość”. Zwykła solidna polska gospodyni domowa byłaby lepszym premierem Polski niż ta nieudaczna i złodziejska zgraja, która - Bogu dzięki! - kończy swój marny żywot.
 Piotr Wielgucki, Matka Kurka
 PL, Poniedziałek 10-08-2015

Fatal error: Call to undefined function autolink() in /guestbook.php on line 1288

33495. 
Odnośnie wpisu numer: 33472

Na kolejach nic się nie zmieniło od czasów komunistycznej PZPR.
Dziś rządzi lewacka, postkomunistyczna Platforma, ale kłamstwa te same.
Obejrzyj historyczny "Dziennik Telewizyjny" z sierpnia roku 1987.
Ech, czas jakby zatrzymał się w miejscu.
Te same dziadowskie nawyki.
Ten sam kłamliwy język.